Dzisiaj sobota, spokój, nigdzie nie trzeba się spieszyć, więc
zapraszam Was do mnie na relację ze zlotu w Poznaniu, który odbył się 30
września 2017. Wspomnienia nabrały już mocy urzędowej, zostały uporządkowane i spisane. Zaparzcie sobie kubek dobrej kawy lub kakao, umośćcie się wygodnie w
fotelu.
Gotowi? Zaczynamy.
W skrócie: się podziwiało - się zwiedzało – się kupowało –
się szkoliło
i się wykonało takie coś:
*****************************************
Się podziwiało:
Ile pięknych prac wystawcy ze sobą przywieźli. Co stoisko to
cuda. Pozwoliłam sobie też ukradkiem zrobić jedno zdjęcie, bo oprzeć się nie
mogłam. Od razu ile nowych pomysłów na realizację pojawiło się w mojej głowie :)
Tylko stoiska z produktami do rozciągania doby nie znalazłam…
Się zwiedzało:
Z uwagi na to, że w mojej okolicy jest tylko kilka sklepów
scrapowych i nie mają oni całej dostępnej na rynku oferty to większość
scrapowego warsztatu kupuję online. Nie widząc produktu na żywo można mieć o
nim zupełnie inne wyobrażenie niż gdy się go ogląda stacjonarnie. Nie raz tak
miałam, że coś pozytywnie mnie zaskoczyło. Spodziewałam się czegoś, a właściwy
produkt okazał się o wiele piękniejszy lub bardziej przydatny.
Więc teraz chodziłam wokół tych wszystkich stoisk uradowana
niczym dziecko na Gwiazdkę i macałam, oglądałam, zestawiałam wyobrażenia z
rzeczywistością. Już wiem co znajdzie się na liście prezentów do św. Mikołaja w
tym roku :) Ogromnym plusem takiego craft party jest też to, że teraz wiem
czego absolutnie kupić nie chcę, a zastanawiałam się nad zakupem od kilku
dobrych miesięcy.
Się kupowało:
Doczekać się nie mogłam pewnie od tygodnia, skrupulatnie śledziłam
wszelkie promocje, ogłoszenia o warsztatach. Aby nie zbankrutować to większość
rzeczy zamówiłam sobie z odbiorem osobistym… byłam w Galerii Papieru
(oczywiście!), w Essy-Floresy, Lemoncraft, Crafty Moly… i więcej grzechów nie
pamiętam :D
Gdy po odwiedzeniu wszystkich stoisk zobaczyłam ile tego
wszystkiego jest… powiedziałam sobie, że nie. No więcej nic nie kupuję. Przecież
nie zmieszczę do tej walizki… ale i tak przy Rzeczy z Papieru wyskoczyło mi z
portfela trochę banknotów. Nakupiłam pudełek… to teraz przygotujcie się na
ukwiecone kartki – będzie im tam dobrze w tych pudełkach.
Się szkoliło:
Same zajęcia wspominam bardzo miło. Miałam przyjemność i
ogromne szczęście dostać się na warsztaty z tworzenia kwiatków z foamiranu u Agnieszki
Cebuli. Wskoczyłam na czyjeś miejsce, ktoś się rozchorował i udało się. Nowych
umiejętności mnóstwo :) Popatrzcie na te wszystkie kwiaty na pierwszym zdjęciu
z tego posta. Wykonane własnoręcznie, wszystkie w tonacji
fioletowo-turkusowo-różowej. Trochę sypnięte brokatem, trochę pręcików, róże,
kwiaty i nawet wiem jak z Gwiazdy Betlejemskiej wyczarować świetne kielichowe
kwiatki. Absolutnym hitem okazała się też Diamond Dust z ostatniego zdjęcia. Jak to pięknie błyszczy - naprawdę niczym pokruszone szkło. Do zimowych zmrożonych kartek jak znalazł.
Prócz tego cudowne make&take z decoratorium u Anai (Ani
Iwanowskiej), gdzie uczyłam się jak zrobić efekt rdzy na tagu. Prócz tego spękania, chlapanie. Tempo
warsztatów było zabójcze, jedno medium za drugim. Na szczęście po zajęciach na
maila przyszła lista produktów z których korzystaliśmy. Przynajmniej wiem co
robiłam :)
A na koniec pełen sukces. Wszystkie przydasie zmieściły się
na mojej scrap ścianie, każde cudo znalazło swoje miejsce, albo raczej zostało
wciśnięte, dopchnięte kolanem… i zamknęło się :)
Nie widziałaś jeszcze mojego kącika? zapraszam tutaj -> scrap ściana
Nie widziałaś jeszcze mojego kącika? zapraszam tutaj -> scrap ściana
Za organizację odpowiadało Koło Gospodyń Miejskich i
Podmiejskich (http://ogolnopolskiecraftparty.blogspot.com/) za co bardzo im dziękuję i życzę sił i determinacji, by za rok
stworzyły ponownie takie piękne wydarzenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz